Weekendy


Siedzę dziś nad moim laptopem, powoli przygotowując się do sprintu z pisaniem licencjatu i scrolluję facebooka. Wyświetlają mi się wciąż ogłoszenia przejazdów z Krakowa do mojego rodzinnego miasta, niektóre informujące o wolnym miejscu, inne błagające o pomoc, bo właśnie odjechał ostatni autobus. Przypomina mi to czasy, kiedy sama nie mogłam znaleźć wolnego miejsca w busie i największą tragedią miesiąca było po prostu niepojechanie do domu.

Z odległości 1000 mil wydaje mi się to zabawne. Teraz muszę pilnować się, żeby zadzwonić do domu przynajmniej raz w tygodniu. Z dnia na dzień przybywa mojego nowego życia: znajomych, ciekawych hobby, książek na półce wstydu, a kalendarz jakoś sam pisze się coraz bardziej po angielsku.

Coraz bardziej wsiąkam w ten wilgotny Londyn. Czubki wieżowców są dzisiaj rozmyte w chmurach i wydają się walczyć z opadającym niebem. Myślę o tym, jak delikatne są związki. Kiedyś wierzyłam, że dorosłość to umiejętność utrzymywania idealnych kontaktów towarzyskich: że dorośli nie są niezręczni, nie popełniają gaf, że zawsze wiedzą co i kiedy powiedzieć. Tak naprawdę to chaos i loteria, ciągłe upominanie samej siebie o empatię i antycypowanie zachowań. Ludzie codziennie są inni. Ja sama codziennie jestem inna.

Ten chaos nowego życia i wszystkie nowe doświadczenia sprawiają, że moje wcześniejsze zostaje gdzieś w tyle, jak niezaktualizowane oprogramowanie do ludzi. Sygnał jest za słaby, trzeba wszystko ręcznie odświeżać. Opcja wyjechania na weekend nie jest już dostępna.

Comments

Popular Posts